Obrazy moje a zwłaszcza te, które powstały po 1977r. penetrują obszary wyobrażeń określanych powszechnie

jako "literackie" tematycznie zwiazane z obrazowaniem inspirowanym treściami religijnymi.

Treści te są powszechnie znane, stąd względna łatwość dla odbiorcy w dotarciu przynajmniej do pierwszej,

znaczeniowej warstwy obrazu. Znaczenie to jest zaproszeniem do tego, co nie jest ani obrazem, ani treścią

obrazu...

W ostatnich dziesięcioleciach najcięższym zarzutem jaki mógł spotkać malarza było to, że jego obrazy są

"literackie", że posiadają treści pozaplastyczne. Taki osąd wartościował twórczość artysty jako gorszą,

niewspółczesną, nieawangardową...Często łączono ten zarzut z zarzutem komercjalizmu. Spod ciężaru

takich argumentów nikt nie był w stanie się podnieść. Wszystkich bolało to zwłaszcza,

że nie są awangardowi.

Choroba powszechnej awangardowośći stworzyła typ artysty-koczownika awangardy pilnie nasluchującego

"skąd wieje wiatr" by natychmiast porzucić dotychczasowe poglądy artystyczne i gonić za mirażem nowego.

Były to czasy, gdy nowe oznaczałolepsze, postępowe, awangardowe.

Artyści skupieni nad tzw. językiem wypowiedzi plastycznej nieustannie tropili wymykające się widmo

treści pozaplastycznych w poszukiwaniu czystej formy artystycznej. W ciągu kilku dziesięcioleci

zredukowano ten język do kilku podstawowych artykulacji by wreszcie i z tego zrezygnować stając

przed zaprzeczeniem wszelkiego obrazowania.

Będąc absolwentem uczelni artystycznej postępowałem podobnie, wkrótce jednak odkryłem,

że droga awangardy jest bezpłodna i szkoda wysiłku na to by kroczyć rzekomo w pierwszym

szeregu nowej sztuki.

Podstawowym dla mnie przeżyciem, które wcale nie nasąpiło nagle, było głębokie studiowanie

sztuki starych mistrzów, najpierw w reprodukcjach a potem, jeśli to było możliwe w orginale.

Godzinami wpatrywałem się w stare obrazy, aż zrozumialem, że że to wszystko o co walczy sztuka

współczesna jest zawarte w starym, jest to jednak bogatsze, bardziej dojrzałe i bardziej szczere...

Język malarski, język plastyczny starych mistrzów wcale nie jest prymitywny, ograniczony,

nieuświadomiony. Wręcz przeciwnie to sztuka współczesnej awangardy posługuje się językiem

plastycznym zredukowanym do podstawowych artykulacji plastycznego slangu,

czy lepiej plastycznej grypsery zrozumiałej tylko dla wtajemniczonego kręgu recydywistów

awangardy.

Analizując stare obrazy zrozumiałem, że ich "literackość" jest zaledwie pierwszą warstwą

znaczeniową dzieła, która może prowadzić obserwatora poza zawarte wyobrażenia.

Zacząłem rozumieć, że ani warstwa języka plastycznego nie są tym istotnym elementem sztuki,

którego poszukuję. Obszar istotny dla orbazu leży poniżej tych dwu warstw. Jest to obszar

poza wyobraźnią, dostarcza więc przeżyć pozafabularnych i pozaplastycznych.

Sztuka jest poza tym lub ponad to co jest obrazem!

Poezja, plastyka,muzyka - to tylko różne materializacje sztuki różne funkcje, różne języki.

Sztuka jest więc tym, co o niej powiedzieć nie można, nie jest tym za co się ją ma, tak jak

znak graficzny litery "A" nie jest głioską "a", ale aby do tego dojść potrzebne są wszystkie szczeble

obrazowania bez potrzeby redukowania czegokolwiek. Tak aby odbiorca sztuki mógł się poruszać

po wszystkich obszarach treśći literackich i języka plastycznego, po obszarach swojej własnej

wyobraźni. A więc nie redukcja wyobraźni, a jej rozwój może prowadzić widza do przełamania

wyobrażni, do nowej jakości przeżycia z zatarciem się tego co subiektywne i obiektywne,

do rzeczywistości... Jak się to ma do moich obrazów pozostawiam osądowi zwiedzających tą galerię.

Nie pragnę wyjaśniać moich obrazów, chciałbym tylko pobudzić wyobrażnie innych ludzi, ponieważ

malarstwo jest niczym innym jak tylko sposobem istnienia...
 


 

autor galerii- Henryk Jan Baca

galera